Po długiej wakacyjnej przerwie, korzystając niejako z okoliczności wystawy modeli naszego śp. kolegi Wojtka Butrycza, postanowiliśmy się spotkać pod koniec października w krakowskim Muzeum Lotnictwa. Dla tych którzy nie mogli przybyć na otwarcie wspomnianej wystawy była to okazja aby obejrzeć kolekcję modeli po naszym koledze. Dla tych którzy byli na otwarciu – okazja aby jeszcze raz nacieszyć oko tymi pięknymi miniaturami.
Okoliczności porannej, niezbyt uczęszczanej pory sprawiły iż nasze spotkanie przebiegło w przestronnym, świetnie oświetlonym (mimo kiepskiej pogody) skrzydle edukacyjnym Muzeum.
Tradycyjnie tematów i dyskusji nie było końca. Stół przy którym usiedliśmy szybko zapełnił się przyniesionymi modelami – gotowymi, tymi w trakcie budowy oraz kilkoma pudełkami z zestawami. Jak to często bywa – ciekawostki upolowane w ostatnim czasie.
Było na co popatrzeć. Podziwialiśmy niemieckie czołgi z końca wojny w ciekawych malowaniach, wykonane przez Roberta który systematycznie podnosi poziom swoich produkcji. Piotr naturalnie zaprezentował kilka Brytyjczyków – gustownie wykonany Spitfire XIX Airfix’a, kilka pojazdów na różnym etapie budowy oraz ciekawostka w ekskluzywnym wydaniu – Venom z Cyber Hobby (Dragon w wersji de luxe). Pojawiło się kilka ciekawostek przywiezionych od południowych sąsiadów – modele wtryskowe wagonów kolejowych. Prezes dumnie prezentował zestaw działa samobieżnego Archer – całkiem niezły zestaw nabyty po wyjątkowo okazjonalnej cenie (działo słynne głównie z racji poruszania się do tyłu – lub zmieniając punkt odniesienia – strzelające do tyłu, do wystrzału musiał się obrócić o 180 stopni ale dzięki temu przy rutynowym przemieszczaniu się załoga byłą chroniona przez przedział silnika). Autor przedstawił model vintage z cyklu odstresowujących – barwny P-26 Peashooter z Revella, któremu towarzyszyła na stole równie wiekowa P-11stka tegoż producenta. Wraz z Stearman Kaydett uzupełni ona na półce małą kolekcję vintage.
Wszystko co dobre szybko się kończy, także ponad 2 godziny rozmów w jakże sprzyjającym miejscu minęły „jak z bicza strzelił”. Do zobaczenia na następnym spotkaniu IPMS Kraków!
RK